O mnie

Agnieszka Fiuk
wokalistka, pianistka, kompozytorka, autorka tekstów (piosenek dla dzieci i dorosłych), organistka.

Wybrałam życie, prawdziwe Życie!

Moją pierwszą miłością byłam muzyka, drugą teatr. Odkąd sięgam pamięcią, żyję w dźwiękach, rytmie i tańcu. Od przedszkola moje serce było rozśpiewane i roztańczone, co przenosiło się na każdy plac zabaw, uroczystość przedszkolną czy nawet poranny autobus linii 11 o 5.30 rano w drodze z domu do przedszkola.

Zapach desek scenicznych teatru poznałam, kiedy jako kilkuletnie dziecko obsadzano mnie w rolach różnych przedstawień dla dzieci. Rozśpiewana, odważna, zabawna.

Wraz z rozpoczęciem edukacji szkolnej zaczęła się moja przygoda z fortepianem. Teatr odszedł w zapomnienie, a w pamięci pozostał jedynie zapach kotary i silne emocje przy każdym powrocie jako widz do ukochanego miejsca. Jedyną namiastką synkretyzmu słowa i muzyki w tamtym czasie był udział w inscenizacjach poetyckich, gdzie praktykowałam „szkolną” kompozycję do tekstów poetyckich. Pilnie zdobywałam umiejętności gry na fortepianie, poznawałam bogatą literaturę muzyczną, kształciłam ucho, wrażliwość artystyczną i szukałam swojego miejsca w świecie kultury. W skrytości serca rodziło się marzenie o operze. Dlaczego? Słowo-ruch-muzyka! To miał być powrót do teatru, teatru muzycznego. To miał być powrót do miejsca, które łączyło moje dwie miłości: teatr i muzykę.

Na studia wyjechałam do Warszawy. Nie od razu podjęłam naukę śpiewu. Poszukiwanie „mistrza” – a nie nauczyciela – chwilę trwało. Po wielu zmaganiach trafiłam do klasy prof. Bożeny Betley, znanej i cenionej śpiewaczki Opery Narodowej. Mój koloraturowy sopran potrzebował następnie wsparcia jeszcze jednej mistrzyni, prof. Jadwigi Skoczylas. I wszystko szło ku dobremu, aż do momentu…

W drugim roku intensywnej pracy wokalnej medycyna zdiagnozowała u mnie schorzenie, które całkowicie i bezpowrotnie dyskwalifikowało mnie z pracy wokalnej. Przeżyłam szok, bunt, załamanie, rozczarowanie, depresję, uzależnienie, duchową śmierć… Pod każdym z tych pojęć kryje się odrębna historia, która mogłaby dać niezły materiał do książki.

Wtedy też „wisząc nad przepaścią” poprosiłam w prostocie serca Boga, żeby pozwolił mi umrzeć lub ocalił moje życie. Nie miałam w sobie woli umierania ale tez nie miałam w sobie siły, by kontynuować życie.
W totalnej bezsilności i udręce, pewnej soboty powierzyłam Mu mój każdy kolejny oddech. Bóg mnie ocalił.
Przez 15 lat każdego ranka stawiał mnie na nogi i prowadził do ludzi, za pomocą których leczył moje ciało, psychikę i ducha. Moje życie przeszło remont generalny.

O muzyce starałam się zapomnieć. Tylko co jakiś czas, dźwięki znanego koncertu fortepianowego albo fragment opery uruchamiały u mnie silne emocje wywołujące wybuch niekontrolowanego płaczu. Później ocierałam zapłakaną twarz, zakładałam maskę z tytułem – „To mnie już nie dotyczy” i starałam się żyć w pozornym pokoju dalej.

Mój Bóg jednak miał plan na moje życie.

We wrześniu 2013 roku jednym zdarzeniem podczas warsztatów Bibliodramy zostały uwolnione ze mnie wszystkie pasje muzyczne – wróciłam do zawodu muzyka. Wróciłam do fortepianu, wróciłam do śpiewu – ku zaskoczeniu medycyny, która powtarzała: „to niemożliwe, to niemożliwe!” Rozpoczęłam nowy etap na drodze muzycznej komponując muzykę do tekstów biblijnych, tych, którymi żyłam przez 15 lat mojej drogi ku dojrzałości. I tak w 2015 r. ukończyłam i nagrałam pierwszą płytę z autorską interpretacją muzyczną 8 psalmów Dawida – „Ocalona… – by jej serce psalm Jemu śpiewało”. Od listopada 2015 r. „Ocalona…” zabrzmiała podczas kilkudziesięciu koncertów w świątyniach (i nie tylko) w całej Polsce. Płyta została wyprzedana.

W tym czasie już toczyły się prace nad kolejnym projektem. Tym razem na warsztat kompozytorski trafiła cała Księga Pieśń nad Pieśniami. Prace zostały ukończone w 2018 r. a pierwsza odsłona w reżyserii Adama Łoniewskiego miała miejsce na deskach Łaskiego Domu Kultury, w czerwcu tego samego roku. Choć byłam autorem jedynie muzyki to dzieło nabrało wymiaru spektakularnego (dosłownie – bo stało się spektaklem teatralnym i w przenośni).

Później Pieśń nad Pieśniami rozwijała się w różnych obsadach wykonawczych, by ostatecznie przybrać formę wokalno- instrumentalną wykonywaną przez powołany do tego celu zespół „Eufonia” o nietypowym składzie instrumentów akustycznych.

W listopadzie 2019r Kapituła Festiwalu Muzyki Chrześcijańskiej „Cecyliada” przyznała mi nagrodę Grand Prix „Cantus Mater” za wkład w rozkrzewianiu muzyki sakralnej.

Odzyskany głos ma się dobrze, a nawet lepiej niż kiedykolwiek, fortepian jeździ wszędzie ze mną – elektroniczny – bo nie wymaga strojenia. W domu mąż i trójeczka „Boskich” dzieci: Jan, Hania i Szymon. W sercu nieustanne dziękczynienie…

 

Nagrody:
Grand Prix „Cantus Mater” – nagroda Kapituły Festiwalu Muzyki Chrześcijańskiej „Cecyliada” za wkład w krzewieniu muzyki sakralnej – listopad 2019r.

Dyskografia:
Ocalona.. by jej serce psalm Jemu śpiewało – wrzesień 2015r
Pieśń nad Pieśniami – wrzesień 2019r.